Kliknij tutaj --> 🐺 co jeśli mam zagrożenie na półrocze

Co do egzaminu klasyfikacyjnego, kwestię tę powinien regulować statut szkoły, ponieważ rozporządzenie mówi jedynie o egzaminie na koniec roku szkolnego (jeżeli nie da się ustalić oceny rocznej). Uczeń nieklasyfikowany za I semestr może zdawać egzamin klasyfikacyjny po I semestrze, jeżeli statut szkoły tak stanowi. Bo aktualnie mam 7 zagrożeń (wiem, że dużo). Oczywiście postaram się to poprawić i wyciągnąć chociaż na 2. Moja wychowawczyni powiedziała, że mamy na to jeszcze miesiąc. Ale jeżeli nie uda mi się poprawić jakiegoś przedmiotu to co wtedy? Zobacz 10 odpowiedzi na pytanie: Jeżeli się ma zagrożenia na semestr to się nie zdaje? Co mi wychodzi na koniec roku z fizyki jeśli ma 2,2,2,2,4,6 a na półrocze miałam 4 ? 2012-06-09 12:47:24; Jeśli z fizyki na półrocze miałam 3, a teraz mam same 5, to nie mogę mieć 5 na koniec roku? 2011-05-09 16:58:25; Jeżeli w 1 półroczu miałam z przedmiotu 5 a w drugim wychodzi mi 3, to na koniec będzie 4 czy 3? 2013-04-01 14:52:05 Zagrożenie na koniec roku. Witam. Mam pewien problem a mianowicie chodzi o pewną sytuacje. Do 27 maja mieli wystawić wszystkim zagrożenia ja jednak nie dostałem z historii (a nauczyciel jest bardzo skrupulatny) jednakże od wczoraj straszy mnie, że stawi mi 1 na koniec. Czy jest to możliwe żeby mógł tak zrobić mimo rady (chodzi o Zobacz 12 odpowiedzi na pytanie: Czy grozi mi że będę miała 3 na półrocze jeśli mam same 4 i 5 ale do tego 2 trójki.? Starstruck Rencontre Avec Une Star Film Complet En Streaming. Jak powszechnie wiadomo obowiązkiem pracodawcy jest podejmowanie takich działań, aby nie dopuścić do bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia pracowników. Jednak kiedy mamy doczynienia z takim zagrożeniami? Co kryje się pod pojęciem bezpośredniego zagrożenia? Czy zawsze należy zgłosić przypadek jego wystąpienia do organów nadzoru? Poznaj odpowiedzi na te pytania i miej pewność, że podejmujesz odpowiednie działania w obliczu zagrożenia. Korzyści Z tego tekstu dowiesz się: Jak rozumieć pojęcie bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia pracowników? Skąd organy nadzoru mogą powziąć informacje o bezpośrednich zagrożeniach dla zdrowia i życia pracowników? Jaka kara przewidziana jest w kodeksie karnym za narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ochrona zdrowia i życia pracowników jest kluczowym obowiązkiem, który powinien być realizowany przez pracodawcę. Rozważamy obowiązek ten w kontekście występowania bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia pracowników. W pierwszej kolejności wyjaśnijmy pojęcie takiego szczególnego stopnia zagrożenia. Jak wiadomo, w procesach pracy, realizowanych przy użyciu rozmaitych narzędzi, maszyn czy urządzeń – w tym technicznych, występuje duża różnorodność zagrożeń. Jednak z całą pewnością nie można każdego z nich kwalifikować w kategoriach bezpośredniego zagrożenia, którego wystąpienie zobowiązuje pracodawcę i pracowników do podjęcia obowiązków, których zignorowanie może w rezultacie prowadzić do urazu, śmierci pracownika, katastrofy, co w konsekwencji – w skrajnych przypadkach, może skutkować odpowiedzialnością karną. Fakt, że przepisy odwołują się do pojęcia bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia lub życia pracownika, wskazuje, iż zagrożenia występujące w szeroko rozumianym środowisku pracy podlegają stopniowaniu. Ich najwyższym, kwalifikowanym stopniem jest właśnie zagrożenie o charakterze bezpośrednim, na które są narażone tak istotne wartości, jak zdrowie i życie. Problem w tym, że przepisy odwołując się do pojęcia bezpośredniego zagrożenia, nie definiują tego pojęcia – może to sprawiać pewne trudności na etapie ustalania, czy w danym przypadku zagrożenie ma charakter bezpośredni, czy też nie można mu takiej cechy przypisać. Bezpośrednie zagrożenie – jak je definiować? Chcąc zatem ustalić, czym jest bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia pracownika, należy odwołać się w pierwszej kolejności do pojęcia zagrożenia, które często jest utożsamiane ze stanem zagrożenia środowiska pracy, mogącym spowodować wypadek lub chorobę. Definicja słowa „zagrożenie” zawarta w Słowniku Języka Polskiego PWN stanowi, że zagrożeniem jest sytuacja lub stan, które komuś zagrażają lub w których ktoś czuje się zagrożony. Zagrożeniem może być również ktoś, kto stwarza powyższy stan lub sytuację. Należy zauważyć, że zagrożenie dla zdrowia lub życia może być utożsamiane z bardzo zbliżonym zwrotem, używanym często zamiennie, jakim jest niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia. Zarówno pojęcie bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia, jak i bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia lub życia często oznaczają stan rażącego naruszenia przepisów bhp. Charakter zagrożenia – jak wpływa na definiowanie zagrożenia? Jak już wcześniej sygnalizowano, zagrożenie dla zdrowia lub życia może mieć charakter bezpośredni lub pośredni. Ustalenie owej bezpośredniości ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia sprawności działań pracodawcy oraz pracowników w obliczu zagrożenia, jak również możliwych działań podejmowanych przez inspektorów pracy. Orzeczenie Dokonując oceny w zakresie bezpośredniości zagrożenia, warto powołać się na wyrok Sądu Najwyższego z 6 lutego 2014 r., I UK 318/13, w którym sąd wskazał, że „bezpośredniość” związku między naruszeniem przepisów bhp a zagrożeniem dla zdrowia i życia pracowników występuje wówczas, gdy zagrożenie to jest wynikiem samego naruszenia przepisów bhp, bez konieczności wystąpienia dodatkowej przyczyny. Musi być ono zatem „konkretne i realne”. Bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia pracowników może być utożsamiane z sytuacją, w której zachodzi wysoki stopień prawdopodobieństwa nastąpienia jednego z powyższych skutków. Powinien więc istnieć związek przyczynowy między niedopełnieniem obowiązku wynikającego z odpowiedzialności za bezpieczeństwo i higienę pracy a skutkiem w postaci narażenia pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Nie można stopniować zagrożenia bezpośredniego z uwagi na jego skutki Tak jak samo zagrożenie występujące w procesach pracy może być stopniowalne – czego efektem są szczególne obowiązki związane z wystąpieniem zagrożenia o charakterze bezpośrednim, tak zagrożenie bezpośrednie utraty zdrowia lub życia nie podlega stopniowaniu. Zagrożenie bezpośrednie nie podlega więc ocenie w kategoriach lekkiego, średniego czy ciężkiego. Tym samym ustalenie, że dane zagrożenie ma charakter bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia czy życia, nakłada na strony stosunku pracy takie same obowiązki – niezależnie od tego, czy w danym przypadku narażone jest tylko zdrowie, czy zarówno zdrowie, jak i życie zatrudnionych. Informacja o zagrożeniu Wystąpienie bezpośredniego zagrożenia utraty zdrowia czy życia w zakładzie pracy zobowiązuje pracodawcę oraz pracowników do podjęcia działań mających na celu eliminację tego zagrożenia. Jeżeli zatem pracodawca lub pracownik ujawni takie zagrożenie, nie ma konieczności zawiadamiania o tym fakcie instytucji uprawnionej do sprawowania kontroli i nadzoru nad warunkami pracy, jaką jest Państwowa Inspekcja Pracy. Ważne Sam fakt ujawnienia w zakładzie pracy bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia nie obliguje pracodawcy i pracownika do przekazywania informacji w tym zakresie do Państwowej Inspekcji Pracy. Dopiero w przypadku, gdy w związku z takim zagrożeniem dojdzie do wypadku przy pracy – ciężkiego, zbiorowego lub śmiertelnego – niezbędne jest niezwłoczne zawiadomienie właściwego miejscowo okręgowego inspektora pracy. Fakt, że nie doszło do zdarzenia noszącego znamiona wypadku przy pracy o skutkach rodzących obowiązek zawiadomienia PIP, nie oznacza, iż organy kontroli nad przestrzeganiem prawa pracy – w szczególności bhp nie wejdą w posiadanie informacji o bezpośrednim zagrożeniu zatrudnionych. W praktyce powszechnym zjawiskiem jest pisanie przez pracowników lub byłych pracowników skarg na swoich pracodawców. Często dotyczą one problematyki technicznego bezpieczeństwa pracy – mogą więc jak najbardziej odwoływać się do występujących w zakładzie pracy zagrożeń – również tych najcięższych. W takim przypadku skarga wniesiona przez zatrudnionego inicjuje postępowanie kontrolne inspektora pracy w zakresie wynikającym z treści skargi. Inspektorzy pracy mogą wejść w posiadanie informacji o bezpośrednim zagrożeniu dla zdrowia oraz życia nie tylko na podstawie zawiadomienia o wypadku przy pracy czy skargi pracowniczej. Inspekcja obejmuje bowiem regularnym nadzorem zakłady pracy zaliczane do branż, w których zagrożenia mają charakter szczególny – budownictwo, rolnictwo, przemysł czy kolej. Inspektor pracy może zatem ustalić stan bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia lub życia w ramach rutynowej i wcześniej zaplanowanej kontroli realizowanej w ramach danego tematu kontrolnego. Ważne Nawet jeżeli skarga skierowana do PIP będzie odnosiła się do zagadnień prawa pracy – takich jak niewypłacanie wynagrodzenia czy nieudzielanie urlopów – inspektor pracy w żadnym razie nie przejdzie obojętnie, jeżeli zauważy w zakładzie pracy zagrożenie dla zdrowia i życia pracowników. Należy pamiętać, że niezależnie od tego, jaką drogą inspektor pracy dowie się o bezpośrednim zagrożeniu dla zdrowia czy życia pracowników, zawsze przeprowadzana jest kontrola w zakładzie pracy. Pracodawca nie ma zatem co liczyć, że inspektor, który dowie się o bezpośrednim zagrożeniu z treści skargi pracownika, wyda zatrudniającemu telefoniczną dyspozycję usunięcia zagrożenia. Bezpośrednie zagrożenie jako przestępstwo Stwierdzone przez inspektora pracy bezpośrednie zagrożenie zdrowia lub życia pracowników może być oceniane nie tylko w kontekście naruszeń przepisów bhp, ale również w kategoriach przestępstwa. Warto w tym miejscu powołać się na przepis art. 220 Kodeksu karnego, zgodnie z którym, kto będąc odpowiedzialny za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnia wynikającego stąd obowiązku i przez to naraża pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat. Ważne Przestępstwo narażenia na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia zagrożone jest karą pozbawienia wolności do 3 lat. Za bezpośrednie niebezpieczeństwo, oceniane w kategoriach czynu przestępczego, może być ukarana osoba odpowiedzialna za bhp w zakładzie pracy. To, że taką osobą odpowiedzialną będzie pracodawca – nie ulega wątpliwości, ponieważ to on, zgodnie z art. 207 § 1 Kodeksu pracy, jest odpowiedzialny za stan bhp w zakładzie, a na zakres tej odpowiedzialności nie mają wpływu obowiązki pracowników w dziedzinie bhp oraz powierzenie wykonywania zadań służby bezpieczeństwa i higieny pracy specjalistom spoza zakładu pracy. Nie można jednak w praktyce wykluczyć odpowiedzialności karnej osób kierujących pracownikami, o których mowa w art. 212 kp. W przypadku, gdy przeprowadzone przez inspektora pracy postępowanie kontrolne wykaże uchybienia noszące znamiona narażenia pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, wówczas inspektor pracy zobowiązany jest do sporządzenia i złożenia do właściwej jednostki prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Obowiązek podjęcia powyższych czynności wynika z przepisu art. 304 § Kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa. Autor: Sebastian Kryczka prawnik, ekspert prawa pracy oraz technicznego bezpieczeństwa pracy „Z uczniem są problemy”. Skarżą się nauczyciele. Skarżą się rodzice innych dzieci. Dyrektor przyparty do muru. Co najłatwiej zrobić w takiej sytuacji? Jak to co? Polski system oświaty zna jedno doskonałe rozwiązanie, niezawodny sposób na wszystko. Nauczanie indywidualne! Tylko dla kogo jest ono „lekiem na całe zło”? Dla ucznia czy może dla szkoły? W ostatnich latach w polskich szkołach można zaobserwować coraz częstsze sięganie po nauczanie indywidualne jako sposób radzenia sobie z „trudnymi uczniami”. W świetle najnowszych przepisów – Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej obowiązującego od bieżącego roku szkolnego oraz listu wystosowanego niedawno przez MEN do dyrektorów szkół, problem nabiera jeszcze większej aktualności i jaskrawości. Postanowiłam więc przyjrzeć mu się uważniej. Poniższy tekst nie jest oczywiście żadną „oficjalną wykładnią”, a jedynie moimi prywatnymi refleksjami wynikającymi z autopsji (sama mam dziecko korzystające z nauczania indywidualnego) oraz obserwacji (rozmów z rodzicami, nauczycielami i dyrektorami szkół). A przemyślenia te wynikają bezpośrednio z pytań, jakie zadałam sobie, analizując sytuację własnego syna i innych dzieci nauczanych indywidualnie, z którymi mam kontakt: Dla kogo jest przeznaczone nauczanie indywidualne? Czy ma ono służyć uczniowi, czy szkole? Czy ta forma nauczania nie jest nadużywana? Odpowiedzi, jakie nasuwają mi się po przeanalizowaniu znanych mi przypadków, budzą we mnie pewne wątpliwości. DLA KOGO? Nauczanie indywidualne jest przeznaczone dla uczniów, „których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do […] szkoły”. Właśnie! Uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczniowi uczęszczanie do szkoły, a nie szkole radzenie sobie z uczniem. Zanim rodzice wystąpią z wnioskiem o nauczanie indywidualne, a dyrektor wyda zarządzenie, warto pamiętać, że ten przepis został utworzony na potrzeby dzieci przewlekle chorych, niepełnosprawnych oraz upośledzonych w stopniu znacznym. Takich, które nie dadzą rady dotrzeć do szkoły, więc nauczyciele muszą przychodzić do nich, a także takich, dla których uczestniczenie w lekcjach z oddziałem klasowym w pełnym wymiarze godzin jest zbyt wielkim obciążeniem. Nauczanie indywidualne nie jest więc z definicji przeznaczone dla uczniów, którzy mają kłopoty w nauce lub sprawiają problemy wychowawcze. Tym dzieciom także należy pomóc, współczesna szkoła dysponuje wieloma formami takiej pomocy. Warto więc najpierw przemyśleć objęcie ucznia opieką psychologiczną, pedagogiczną, zaproponować rodzicom różnorodną ofertę zajęć terapeutycznych prowadzonych przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne, zanim zadecyduje się, że „tutaj jest potrzebne nauczanie indywidualne”. DLA DOBRA UCZNIA CZY DLA WYGODY? Z zasady nauczanie indywidualne powinno być rozwiązaniem pomocnym dla ucznia, podjętym z uwagi na jego dobro. Jednak nie zawsze właśnie takie są powody skorzystania z tej formy kontynuowania nauki. Zdarza się, że priorytetem okazuje się wcale nie rozwój dziecka, a wygoda szkoły, nauczycieli albo rodziców. Ciężko jest jednoznacznie powiedzieć, że wszyscy zaangażowani w sprawę kierują się wyłącznie dobrem dziecka, gdy decyzja o nauczaniu indywidualnym zapada, ponieważ uczeń sprawiał zbyt duże problemy wychowawcze albo znacząco odstawał od reszty klasy szybkością przyswajania materiału. Wówczas pojawia się pytanie: czy to przypadkiem nie dlatego, że on po prostu przeszkadzał, był uciążliwy i praca z nim wymagała od nauczycieli zwiększonego wysiłku? A może chodziło o to, by uspokoić innych rodziców, nieustannie przychodzących na skargę (w skrajnym przypadku próbujących sterroryzować dyrektora lub nachalnie odwiedzających kuratorium oświaty)? A może ciężko było się porozumieć z rodzicami tego dziecka i nie byli oni chętni do współpracy ze szkołą, ignorowali problem? Albo to właśnie sami rodzice chcieli pozbyć się nieustannych wezwań do szkoły i nieprzyjemnych sytuacji? Uczeń taki jest kłopotliwy. Ciężko się z nim pracuje. Stanowi problem dla szkoły, dla rodziców. Ale czy nauczanie indywidualne nie jest w takich przypadkach pójściem na łatwiznę, po linii najmniejszego oporu? Bo tak wygodniej. Można więc skierować ucznia do lekarza psychiatry przyjmującego w pobliskiej poradni psychologiczno-pedagogicznej i, jeszcze przed dokładnym przebadaniem go, wyprosić (wypraszającym może być rodzic dziecka albo pedagog szkolny) wstępną diagnozę na podstawie wywiadu i wystawienie orzeczenia o potrzebie indywidualnego nauczania. Problem zniknie i wszyscy będą szczęśliwi. Nauczyciele odetchną z ulgą, rodzice przestaną być nieustannie wzywani, dyrektor nie będzie musiał wysłuchiwać ciągłych skarg i zażaleń, nikt nie będzie się już awanturował... Istna sielanka… Ale czy takie rozwiązanie na pewno w każdym z tych przypadków jest dobre dla ucznia? Czy to jego potrzeby są tutaj na pierwszym miejscu? KIEDY DOCHODZI DO NADUŻYCIA? Nauczanie indywidualne – kiedyś przyznawane w przypadkach jednostkowych – teraz jest orzekane coraz częściej. To smutne, ale taki proceder zaczyna przypominać jakąś ogólną tendencję, nowy trend, żeby nie powiedzieć wprost – modę. Warto więc przemyśleć, czy dzieje się tak z powodu nagłego wzrostu przewlekłych chorób wśród dzieci i młodzieży w wieku szkolnym, czy też ze zgoła innych powodów. Kiedy zatem dochodzi do nadużycia? Moim zdaniem w każdym przypadku, w którym powodem zapadnięcia takiej decyzji jest cokolwiek poza faktycznym stanem zdrowia ucznia. Czasem to rodzice stawiają szkołę przed faktem dokonanym, a czasem szkoła naciska na rodziców. Przykłady można by mnożyć: Dziecko zdrowe lub chore w stopniu pozwalającym na uczęszczanie do szkoły, które z powodu niechęci do nauki znacząco odstaje poziomem wiedzy od klasy – tutaj potrzebne jest zmotywowanie do nauki i wzmożona praca nauczycieli oraz rodziców, nie specjalne względy. Nauczanie indywidualne to nie zajęcia wyrównawcze. Uczeń sprawiający kłopoty wychowawcze, usunięty z klasy, bo przeszkadza, a nauczyciele nie radzą sobie z utrzymaniem dyscypliny w jego obecności – nauczanie indywidualne to nie sposób na pozbywanie się odpowiedzialności i problemów, odciążanie nauczycieli. Uczeń pełnoletni, niezainteresowany nauką i niemający chęci korzystać z przysługującego mu prawa kontynuowania edukacji, którego rodzice chcą, by skończył szkołę w „trybie eksternistycznym” – nauczanie indywidualne to nie „eksternistyczne LO”, uczeń pełnoletni nie ma obowiązku szkolnego, ma tylko prawo do nauki, zmuszanie go do skorzystania z niego, gdy sam tego nie chce, mija się z celem. Uczeń niepełnosprawny zdolny do uczęszczania do szkoły posiadającej klasę integracyjną – jeżeli tylko istnieje taka możliwość, należy integrować dzieci niepełnosprawne z grupami rówieśniczymi, nauczanie indywidualne to ostateczność. Uczeń z problemami w kontaktach z rówieśnikami/niedostosowany społecznie – przyznając mu nauczanie indywidualne, można go jedynie skrzywdzić. Dzieci z tym problemem potrzebują socjoterapii, nie izolowania. Nie da się pomóc dziecku wyrobić prawidłowych zachowań społecznych bez stałego kontaktu z grupą rówieśniczą. Dziecko z depresją leczone farmakologicznie – spotkałam się z przyznaniem takiemu dziecku nauczania indywidualnego, podczas gdy jest to całkowicie zbędne, depresja leczona farmakologicznie pozwala na normalne funkcjonowanie w środowisku klasowym, natomiast izolacja może jedynie negatywnie wpłynąć na samopoczucie dziecka. Cieszy mnie więc, że MEN wziął sprawę w swoje ręce i żywo zainteresował się tym aktualnym, a kontrowersyjnym zagadnieniem. Mam nadzieję, że nowe przepisy – te już powstałe, a także aktualnie przygotowywane rozporządzenie, dotyczące sposobu opiniowania i orzekania o nauczaniu indywidualnym – przyczynią się do bardziej świadomego i ostrożniejszego korzystania z tej formy, zarówno ze strony dyrektorów, nauczycieli, jak i rodziców oraz samych uczniów. Komentarze sameQuizy: 280 Nie masz zagrożenia! Z Twoich odpowiedzi wynika, że nie masz zagrożenia w tym semestrze. Udało mi się zgadnąć? Podziel się wynikiem w komentarzu!Dokładnie UvU Odpowiedz I LOVE IT🥦🧩👓 Odpowiedz Nie masz zagrożenia! Z Twoich odpowiedzi wynika, że nie masz zagrożenia w tym semestrze. Udało mi się zgadnąć? Podziel się wynikiem w komentarzu! Zgadza się. Moje oceny na półrocze: Polski-5 Matematyka-5 Angielski-6 WF-6 Plastyka-5 Muzyka-6 Zachowanie-wzorowe Średnia na 1 (Nie mam fizyki, chemii anii WOS-u, bo chodzę do 5 klasy. Sorry jak przeoczyłam jakiś przedmiot) Odpowiedz @CzekoladkaTV A biologia i historia? (spoko, jeśli nie masz .w.) Odpowiedz Nie mam zagrożenia więc nie zgadłeś/aś Odpowiedz Nie mam zagrożenia ( mam czerwony pasek w poprzednich klasach) Odpowiedz możliwe że o czymś zapomniałem ale chodzi o to ze mam dobre oceny Odpowiedz tak ale pisali żeby powiedzieć więc muwie jakie że to się nie zgadza ale jak musicie wszyscy brać to dosłownie to ok Odpowiedz A pi za tym kolega dał mi wyzwanie to pszyjołem Odpowiedzpokaż więcej odpowiedzi (1) masz zagrożenie ciekawe fizyka-6 chemia-4 matematyka-5 WF-6 Angielski-5 niemiecki-3 polski-4 zachowanie (; – 3 Odpowiedz Nie masz zagrożenia! Prawda, tylko z fizy 2 mi wychodzi ale nie jest źle Odpowiedz Mam zagrożenie wyszło mam xdd Odpowiedz Nie masz zagrożenia! Z Twoich odpowiedzi wynika, że nie masz zagrożenia w tym semestrze. Udało mi się zgadnąć? Podziel się wynikiem w komentarzu!mam z czterech przedmiotów, oops Odpowiedz zapytał(a) o 20:12 Czy jeśli mam zagrożenie na półrocze to nie zdam? Jeśli mam zagrożenie z matematyki na półrocze i tego nie poprawię, a na koniec roku dostanę 2 , to nie zdam , bo w 1 sem. miałam jedynkę ?ps. masło maślane, ale wiecie o co mi chodzi :))) Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:13 poprawisz... mam tak samo z kilku przedmiotowa jak nie to poprawka w wakacje[LINK] TheL odpowiedział(a) o 20:14 nie no chyba na tą 3 się wyciągniesz :D 2 to trochę wstyd :)liczy się ocena końcowa a nie semestralna :D niee ;d popraw i bedzie gitt;D zreszta masz jeszcze 2 polrocze;) Heh ja z 2 przedmiotow tez mam zagrozenie na półrocze miedzy innymi matma a jesli teraz w 1 semestrze nie uda ci sie poprawic to sie nic nie stanie chyba ze jak w 2 semestrze dostaniesz 1 na koniec to nie zdajesz. Jeśli jesteś nastolatką to w wolnym czasie lub w weekendy nie chodz na dyskoteki tylko sie ucz kochaniutka ja też miałam ten problem tyle że a angielskiego przyłozyłam sie przez wolny czas i weekend noi prosze dostałam + za prace na leksci i dobre oceny wystarczy tylko chcieć i sie przyłozc do nauki zobaczysz poradzisz sobie życze świadectwa z paskiem :) ZDASZ! ja rok temu miałam na pierwszy semestr z matmy 1 i pani powiedziała, że mam się w 2 semestrze poprawić i na koniec miałam 3 ;D więc zdasz . blocked odpowiedział(a) o 20:14 Jesli nie poprawisz w 2 semestrze to nie zdasz. Uważasz, że ktoś się myli? lub Niektóre licea wyspecjalizowały się w przejmowaniu uczniów na ostatni semestr nauki. Gdy komuś grozi, że nie zostanie dopuszczony do matury, zabiera papiery i przenosi się do bardziej przyjaznej szkoły. Takiej, która każdego przepuści. Warto wyjaśnić, że niedopuszczenie do matury oznacza dzisiaj coś innego niż jeszcze kilka lat temu. Dawniej nauczyciel umawiał się z uczniem, że postawi mu ocenę pozytywną na świadectwie, jeśli uczeń da słowo honoru, że do egzaminu dojrzałości z tego przedmiotu nie podejdzie. Uczeń był więc absolwentem, ale bez matury (jeśli chodziło o przedmiot obowiązkowy). Obecnie niedopuszczenie do matury to po prostu jedynka na koniec roku z przedmiotu. Uczeń nie jest absolwentem, zatem nie ma prawa zdawać matury. Musi powtarzać rok. Nauczyciele już się nie umawiają po dżentelmeńsku, że postawią jedynkę, a uczeń nie przyjdzie na egzamin, gdyż jest to bezprawne. Po prostu trzeba dać pałę – to wciąż jest legalne. Niektórzy uczniowie są świadomi, że taką pałę dostaną, dlatego zmieniają szkołę. Jest klient, jest rynek. W Łodzi całkiem spory. Niektóre szkoły są w stanie przetrwać właśnie dzięki uczniom, którzy przyjdą na końcówkę kształcenia, tuż przed maturą. Tacy uczniowie mają mnóstwo braków, które trzeba błyskawicznie nadrobić. Czasu mało. Okazuje się, że można w trzy miesiące wyprowadzić największego nieuka na prostą. Poprzednia szkoła nie dawała rady przez dwa i pół roku, a nowa potrafi. Uczeń kończy szkołę, zdaje maturę i płaci. Chociaż chyba w odwrotnej kolejności.

co jeśli mam zagrożenie na półrocze